MARZENIA SIĘ SPEŁNIAJĄ <3

Zacznę od bardzo zamierzchłego początku, czyli od mojego dzieciństwa. Może ktoś z Was kojarzy bajkę Tajemnicze Złote Miasta? Tak? Nie? Posłuchajcie czołówki, może Wam się skojarzy:

Otóż, ta bajka, w sumie jak wiele innych, towarzyszyła mi przez całą podstawówkę i czułam do niej jakiś wielki pociąg i sentyment. Akcja Tajemniczych Złotych Miast odgrywa się gdzieś w Ameryce Południowej, co już dawało jakieś mocne wrażenia. Interesowały mnie tematy poruszane w tej bajce, południowoamerykańscy bogowie, złote piramidy, El Dorado, kosmici, olbrzymi złoty kondor, dżungla, zwierzęta i w ogóle czułam, że wszystko co jest w niej zawarte, jest bardzo mi bliskie i bardzo „moje”. Nie potrafiłam tego opisać, ale mocno to czułam. Całą sobą, całym sercem, choć byłam za mała, by wszystko z tej bajki pojąć i zrozumieć oraz by jakkolwiek odczytać to co ma mi do powiedzenia moje małe serduszko żądne przygód i marzeń.

Mijały lata, bajki zmieniały się na filmy, zmieniały się zainteresowania, a jednak zainteresowanie Ameryką Południową nie słabło.  Wtedy dodarło do mnie, że moim marzeniem jest pojechać do Ameryki Południowej, zobaczyć piramidy oraz pozostałości po Aztekach, Inkach i Majach. Posadziłam to ziarenko w sercu i dałam mu rosnąć, nie spodziewając się w sumie raczej niczego specjalnego. Ot, takie marzenie, w końcu codziennie mam coraz to więcej i więcej marzeń ;). To jedno jednak utkwiło mocno w sercu i rosło. Często czułam jak woła i wzywa.

Myślę, że od momentu posadzenia go w małym, dziecięcym serduszku, cały wszechświat naginał się, by wspomóc mnie w jego spełnieniu, jednak ja nie znałam jeszcze zasad, jakimi posługuje się Wszechświat :). Cały czas jednak działał i tworzył rzeczywistość, by mi pomóc.

I tak oto w wielkim skrócie, początkowo podróżowałam z rodzicami, później sama, ale zorganizowanym transportem, później już stopem, mając po drodze miliony przygód, które dawały mi mnóstwo doświadczeń i radości z podróży, zwiedziłam prawie całą Europę i kilka państw Afryki. Jednak Ameryka Południowa wzywała coraz mocniej i mocniej. Brak odwagi i jakaś wewnętrzna blokada nie pozwalały temu głosowi się wybić, tylko tłumiły go wewnątrz, twierdząc, że nie ma czasu, nie ma z kim, nie ma kasy, kiedyś na pewno pojadę, bla bla bla, wiadomo, że jak się chce, to można wymyślić milion tysięcy wymówek ;). W każdym razie głos był za każdym razem tłumiony czy to mocniej czy to słabiej, jednak na tyle mocno, że o żadnej dalekiej wyprawie nie było mowy, a jak mowa była, to później okazywało się jednak, że w sumie nic z tego nie wychodziło.

Cały czas jednak temat Ameryki Południowej przewijał się a to w rozmowach, a to w filmach, a to przyjaciele tam byli i opowiadali swe historie, a mnie tęskno się robiło za tymi wszystkimi opowieściami i czułam, że przecież ja tam mam pojechać! Ale… uspokajałam ten niecierpliwy głos, że przecież na pewno kiedyś pojadę…

Całkiem niedawno, pod koniec 2016 roku, potężna część Ameryki Południowej o dziwo sama do mnie przyszła, albo nawet  przyfrunęła, tu, do Polski, do małej kaszubskiej wioski, w której na pewno przypadkiem się nie znalazłam ;).

Poznałam tam wspaniałych ludzi, swoje duchowe plemię i przekochanego szamana. Zaczęłam zapoznawać się z kulturą, dowiadywać się, interesować, brać udział w ceremoniach z różnymi medycynami Matki Ziemi, dzięki którym zaczęłam głębokie i uzdrawiające podróże w głąb siebie, do innych wymiarów i wszechświatów, poszerzając swoją świadomość i ucząc się więcej i więcej o tym kim naprawdę jestem, jak zlikwidować swoje blokady i rzeczy, które mi w życiu przeszkadzają, jak bardziej otworzyć się na świat i ludzi, jak otworzyć serce i pozwolić swojemu trzeciemu oku się uaktywnić i też obserwować świat z jego perspektywy <3. I tak minął mi cały rok 2017. Mogę uznać, że czas ten był o tyle magiczny, że pomimo, że byłam jedynie w Hiszpanii, na Ukrainie i w Norwegii, to czułam, że podróżowałam o wiele, wiele dalej… daleko do innych wszechświatów i wymiarów oraz mocno w głąb siebie i swego serca. Czułam coraz większe powiązanie ze wspomnianą wcześniej kulturą i ludźmi.

Podczas dotychczasowej pracy udało mi się przerobić mnóstwo rzeczy, ale i cała masa została. Udało mi się odnaleźć swojego przewodnika duchowego, a zarazem moje zwierzę mocy – potężnego Jaguara, którego obecność i prowadzenie czuję głęboko w sercu. Z każdym wyjazdem czułam coraz mocniejszą więź szamanem i nowymi przyjaciółmi.

Nagle, podczas ostatniego naszego spotkania w grudniu, przyszła do mnie propozycja 25 dniowego wyjazdu, by pracować nad uzdrawianiem i wzrostem, właśnie w Ameryce Południowej, skąd pochodzi ów szaman.

Długo biłam się z myślami, to wydarzenie pojawiało mi się praktycznie na każdym kroku. A to na Facebooku, a to ktoś o tym opowiadał, aż nagle znalazłam się w odpowiednim miejscu i w odpowiednim czasie. Odpowiedź przyszła do mnie jak grom z jasnego nieba! Dosłownie. Czułam się jak porażona. JEDŹ!!! Tyle.

I w sumie nie miałam praktycznie żadnej wymówki… Pieniądze zarobiłam przecież w wakacje w Norwegii, czasu mam aż nadto, zawsze też marzyłam o Ameryce Południowej, a teraz mogę tam pojechać z grupą osób, którym ufam, i tak przecież chciałam gdzieś pojechać na dłuższą wyprawę w nowym 2018 roku, a tu wyprawa sama przyszła do mnie ;P. I to jaka piękna wyprawa :). Podjęłam ostateczną decyzję i postanowiłam pozwolić mówić mojemu sercu i zdecydowałam się jechać! Tak, do mojej wymarzonej Ameryki Południowej, a dokładniej do małego, niepozornego państewka na równiku – do EKWADORU <3 :)!

Szybko kupiłam bilet i zaczęłam się trochę przygotowywać do wyjazdu. I nagle przyszły wątpliwości i strach. A, że sobie nie poradzę, a że choroby, a że w końcu pojadę ze znajomymi, ale później parę miesięcy zostanę tam sama (to nie prawda, nigdy sama w podróży nie jestem, nawet jak jeżdżę sama ;)), czy się szczepić, czy może lepiej nie, czy gorsza choroba, czy powikłania po trupach wirusów, co zabrać, aaa, szaleństwo! Myślałam, że zwariuję :D! Myślę, że było blisko :P.

Koniec końców, porozmawiałam ze znajomymi, którzy byli w tamtych rejonach, poczytałam trochę i postanowiłam przyjąć szczepiony na ewentualne choroby śmiertelne, co by nie liczyć każdego komarsa, który mnie uchla, szczepionkę na żółtą febrę i by móc chodzić boso po ziemi, szczepionę na tężec. Nie powiem, że jestem zachwycona wyborem. Czułam się po tych zastrzykach jak zbity pies, ale cóż. Jakbym nie wzięła, to bym się pewnie stresowała, że zachoruję, taka paranoja trochę… Z drugiej strony nie mam pojęcia gdzie wyląduję przez te kilka miesięcy i czy czasem w którymś z państw szczepienie na żółtą febrę nie będzie obowiązkowe.

Można by pomyśleć, że to koniec początku historii, ale nie :P. Rozmawiałam ostatnio z ciocią, która mieszka w Stanach i okazało się, że prawdopodobnie mój wujek będzie mniej więcej w tym samym czasie w Peru i w sumie mogłabym się z nim jakoś tam spotkać i pojeździć razem :D. Ach, wszystko samo się układa :P. Hehe. Może się uda :).

Ale najlepsze na koniec :D! Tajemnicze Złote Miasta! Ostatnio jakoś mnie olśniło i sprawdziłam, gdzie odbywa się akcja tejże tajemniczej i magicznej bajki. I nie uwierzycie co wyczytałam :D! Cała historia zaczyna się na… Wyspach Galapagos, a te należą do terytorium… EKWADORU :D!!! KOSMOS! Normalnie prawie zwaliło mnie z nóg i musiałam usiąść :D. Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem mówi Wszechświat ;)! Nawet ja nie wiedziałam, że przez całe dzieciństwo marzyłam właśnie o Ekwadorze <3!

Nieźle się ten Wszechświat nagimnastykował, by przez te ponad 20 lat sprawić, bym znalazła się właśnie w tym miejscu na świecie ;). KOS – MOS!!!

Do tej pory jestem w totalnym szoku po tym odkryciu.

Zdecydowanie będąc tam, pomimo, że kompletnie nie mam planu, to będę się starać zajrzeć na Galapagos :). W końcu to chyba jakiś znak :P.

Piękne jeszcze jest to, że moje urodziny, życiową okrągłą rocznicę, spędzę właśnie tam <3! Ach, spełnienie dziecięcego marzenia na 30 urodziny :). Piękny prezent sobie zrobiłam :).

Zatem Kochani moi, ogłaszam wszem i wobec, już bez tajemnic :)!

Spełniam marzenie i lecę do EKWADORU <3! Zostaję gdzieś tam na południowoamerykańskiej ziemi do końca maja :). Jeśli ktoś się wybiera w tamte rejony, to dawajcie znać, miło będzie się spotkać <3!

Warto mieć marzenia i nie przestawać w nie wierzyć nawet jeśli czujecie, że nie mają zamiaru się spełnić, bo one tylko czekają na urzeczywistnienie <3!

Kocham swoje życie :)!

Dziękuję Wszechświecie <3!

AHO!

Niech ten czas będzie dla mnie piękny i wspaniały, bym poznała przepięknych ludzi o czystych sercach, doświadczyła wspaniałych rzeczy oraz była szczęśliwa i zdrowa <3!

Martyna Opublikowane przez:

14 komentarzy

  1. Adam
    10 stycznia 2018
    Reply

    To ja życzę wiecznie naładowanych baterii w aparacie, bo tych w głowie Ci z pewnością nie braknie 😉 Poznaj, posmakuj, poczuj, a później wracaj opowiadać 🙂

    • Martyna
      10 stycznia 2018
      Reply

      <3 Dziękuję <3!!!
      Tak zrobię, a baterii w aparacie nigdy za wiele ;).
      Odwiedzę Cię w czerwcu z milionem nowych opowieści :).

  2. ola
    10 stycznia 2018
    Reply

    Znowu mnie zaskoczylas tymi swoimi marzeniami niechaj ten twój jaguar cię strzeże życzę ci powodzenia dużo zdrowia szczęścia pomyślności i spełnienia marzeń

    • Martyna
      10 stycznia 2018
      Reply

      Bardzo dziękuję Babciu <3! Kocham Cię :)!

  3. Jola
    10 stycznia 2018
    Reply

    Powodzenia córeczko, szczęścia do ludzi i okoliczności, poznawaj świat, smakuj przygody i wracaj do nas cała, zdrowa i szczęśliwa. Kocham Cię :*)

    • Martyna
      10 stycznia 2018
      Reply

      Dziękuję Mamo <3! Niech tak się stanie :).
      Buziaki! Kocham Cię <3!

  4. Robin
    12 stycznia 2018
    Reply

    Super! Nie ma czegos takiego jak przypadek, wszystko mowilo zebys tam leciala i posluchalas serca. Bardzo dobry wybor! Spelniaj marzenia bo dla tego sie zyje!

    • Martyna
      13 stycznia 2018
      Reply

      Dzięki :)! Oj nie, zdecydowanie nie ma przypadków. Wszystko było ustawione przez Wszechświat od samego początku :P. Hehe. Trochę szaleństwo :D! Będę spełniać marzenia i cieszyć się każdym dniem :)! Pozdrawiam ciepło i jesteśmy w kontakcie :)!

  5. radek
    14 stycznia 2018
    Reply

    … i bardzo prosimy o uzupełnienie zeszytu ! … chociaż dwa zdania każdego dnia !!!

    • Martyna
      14 stycznia 2018
      Reply

      Oczywiście, pamiętnik z wakacji obowiązkowy :)! Będę dzielnie pisać i wysyłać <3!
      Pozdrawiam :)!

  6. grazyna
    23 stycznia 2018
    Reply

    M artyniu ciocia jak zwykle jest opóźniona ,ale lepiej późno niż wcale…wiesz czego ci życzę,natomiast uderzyło mnie jedno w twojej opowieści,że przed tobą taką fascynację przeży w dzieciństwie i wczesnej młodości twój tato i to jset dopiero mistyka!!!Dlate3go tak bardzo jestem z ciebie dumna: z twojej wytrwałości, uporu i konsekwencji.Niech moc bedzie z tobą!

    • Martyna
      13 lutego 2018
      Reply

      Dziekuje <3! A, ze Tata tez m,ial taka fascynacje tymi sprawami to nie wiedzialam :). Niezle wszystko jest ze soba polaczone :)! Pozdrawiam z Quito :)!

  7. Asia
    26 stycznia 2018
    Reply

    Ja się prawie poryczałam jak to czytałam, dokładnie tak trzeba działać, za głosem serca <3 😀

    • Martyna
      13 lutego 2018
      Reply

      Dziekuje Kochana <3! Podazanie za glosem serca to najwazniejsza sprawa :)! Buziaki z Quito :)!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *